Pijawki, czyli o hirudoterapii słów kilka.
Historia leczenia z użyciem pijawek lekarskich sięga zamierzchłych czasów. Szczyt popularności w Europie pijawki przeżywały w XIX wieku, następnie przez wiele lat zapomniane, ostatnio pijawki wracają do łask.
Obecnie w hirudoterapii wykorzystuje się pijawki z gatunku hirudo medicinalis, hirudo orientalis oraz hirudo verbana, których ślina zawiera ponad 100 substancji bioaktywnych, wykazujących między innymi działanie hamujące proces krzepnięcia krwi, rozszerzające naczynia krwionośne i regulujące ciśnienie krwi, ułatwiające dyfuzję innych substancji do tkanek, a także przeciwbakteryjne, przeciwbólowe i przeciwzapalne. Substancję te są uwalniane do krwiobiegu, a więc działają nie tylko lokalnie w miejscu aplikacji pijawki, ale w całym organizmie. Te właściwości są z powodzeniem wykorzystywane w medycynie weterynaryjnej, przede wszystkim w leczeniu koni, psów i kotów.
Rzecz jasna pijawki używane do celów medycznych nie pochodzą z pierwszego lepszego bajorka, lecz wyłącznie z wyspecjalizowanych, certyfikowanych hodowli. Są hodowane w sterylnych laboratoryjnych warunkach i kontrolowane pod względem żywotności i stanu zdrowia.
Wskazania, czyli w jakich schorzeniach można wykorzystać hirudoterapię jako leczenie wspomagające?
W przypadku koni będą to między innymi zapalenia stawów, ścięgien i pochewek, urazy więzadła krzyżowego, ochwat, mięśniochwat, opoje, gruda, czy krwiaki.
U małych zwierząt hirudoterapia sprawdzą się między innymi w leczeniu blizn pooperacyjnych, ran o wydłużonym okresie gojenia, zwyrodnień i zapaleń stawów, dyskopatii, krwiaków, urazów i stłuczeń, a także niektórych chorób skóry.
Przypuszczam, że z czasem listy wskazań u zwierząt będą coraz dłuższe, ponieważ u ludzi pijawki znalazły już znacznie więcej zastosowań.
Przeciwwskazania to: anemia, choroby związane z niedoborami czynników krzepnięcia lub krwotokami, ciąża, jednoczesne stosowanie antykoagulantów i niesterydowych leków przeciwzapalnych, obniżone ciśnienie krwi oraz podejrzenie alergii na proteiny zawarte w ślinie pijawek.
Jak wygląda hirudoterapia?
Zazwyczaj terapia obejmuje od 1 do 7 zabiegów podczas których pijawki są nakładane na skórę w miejscu urazu i muszą pozostać na niej tak długo póki nie odpadną same w skutek całkowitego nasycenia krwią. Jednorazowo pijawka może pobrać ilość krwi przekraczającą nawet dziesięciokrotnie masę jej samej! Dzięki właściwościom znieczulającym substancji zawartych w ślinie pijawek zabieg jest bezbolesny, trwa zwykle około 30-60 minut w przypadku małych zwierząt lub 40 do 120 minut u koni.
Po odpadnięciu pijawki z ranki po jej wgryzieniu występuje niewielkie krwawienie, może utrzymywać się ono nawet do kilku godzin, jednak nie należy go tamować, ponieważ jest ono również częścią procesu terapeutycznego. Po ustaniu krwawienia w miejscu aplikacji pijawek lekarz zakłada opatrunek ochronny.
W kwestii opieki same pijawki są mało absorbujące, pomiędzy zabiegami przechowuje się w pojemniku szklanym (czytaj słoik), w temperaturze od 4 do 13 stopni, bez karmienia, należy jednynie 1-2 razy w tygoniu zmieniać im wodę.
Ryzyko?
Terapia jest powszechnie uważana za bezpieczną. Notowane obecnie powikłania to umiarkowanego stopnia podrażnienia skóry w miejscu aplikacji pijawki, zaburzenia krzepnięcia i anemia oraz sporadyczne zakażenia bakterią Aeromonas veronii udokumentowane u ludzi w przebiegu leczenia ran pooperacyjnych. Aeromonas veronii to bakteria symbiotyczna występująca w przewodzie pokarmowym pijawek i niezbędna do ich przeżycia, ponieważ produkuje enzymy umożliwiające pijawkom trawienie krwi, a więc wyjałowienie ich z niej nie jest możliwe.
W XIX wieku stosowano pijawki pochodzące ze środowiska naturalnego, a więc żywiące się krwią przypadkowych żywicieli, co stwarzało duże ryzyko zakażenia pacjenta chorobami bakteryjnymi lub wirusowymi i w konsekwencji nierzadko powikłania takie jakie jak zapalenie mięśnia sercowego, czy opon mózgowych (czyli krótko mówiąc tak zwane leczenie ze skutkiem śmiertelnym).
Obecnie sterylna hodowla laboratoryjna i ścisła kontrola pijawek stosowanych w medycynie ludzkiej i medycynie weterynaryjnej skutecznie wyeliminowała ten problem, dlatego terapia cieszy się opinią bezpiecznej. Jedyne co budzi w tej kwestii moje poważne wątpliwości natury etycznej to fakt, że stosowane obecnie pijawki aby zagwarantować ich sterylność są używane jednorazowo, a następnie zgodnie z obowiązującymi przepisami konieczna jest ich utylizacja… Temat niewątpliwie kontrowersyjny, tylko pijawka, czy aż pijawka? Co o tym myślicie?
W Polsce popularność hirudoterapii jest jeszcze umiarkowana, jednak od 2013 roku mamy rodzime, certyfikowane hodowle pijawek lekarskich, więc możliwość skorzystania z hirudoterapii jak najbardziej istnieje i spodziewam się, że zainteresowanie nią będzie wzrastać.
Zdjęcia oraz filmik dzięki uprzejmości Joanny Jasińskiej, modelka Florentyna.
Dla dociekliwych:
W 2008 roku w Niemczech przeprowadzono badania na temat skuteczności hirudoterapii w leczeniu ostrego ochwatu. W badaniu wykonano 112 aplikacji pijawek u 57 ochwaconych koni (czyli średnio raptem 2 zabiegi na konia) i zanotowano wyraźną poprawę w 84% przypadków, u 13% nie zaobserwowano żadnych zmian, a u 3% odnotowano pogorszenie.
Źródła:
„Hirudotherapy in veterinary medicine” – Annals of Parasitology 2014, Natalia Sobczak, Magdalena Kantyka, “Veterinary hirudotherapy for horse laminitis: results of a nationwide study in Germany” – K. Rasch, „Hirudoterapia za i przeciw“ – dr hab. n. med. Halina Car, Renata Tarnowska